To było w Turkowicach po dziewiątej. Niebo było coraz bardziej zachmurzone, wiatr wiał jakoś inaczej niż zawsze... Całkowita cisza. Igrzysko rozegrało się tuż nad nami, wojna kolorów, wojna cynobru z błękitem i czernią... Piękne uczucie. Jak dobrze było się nim nasycić...