23.11.08

listopadowy

Mało piszę w tym miesiącu - prawie nic... Wczoraj usłyszałem coś, co przybiło mnie i oświeciło. Wojtek pokazał mi coś, czego byłem świadomy, ale nie chciałem do siebie tego dopuścić. Wszystko się odwróciło. Dano mi szansę - za żadną cholerę nie wolno mi jej zmarnować... Rysunek mnie kręci coraz bardziej. Przypominam sobie czasem Mistrza Beksińskiego, dzisiaj obejrzałem też, chyba setny raz, Katedrę Bagińskiego genialny obraz - niespełna 7 minut, a jaki efekt na psychice zwykłego człowieka... Jaki był Beksiński - nie muszę chyba mówić - największy z wielkich.

Dzisiejszy dzień był fantastyczny dzięki tej Jedynej... Nie zapomnimy go nigdy.